(By przejść do bloga, kliknij w obrazek)
FRAGMENT:
– Nie wyglądasz na zachwyconą miejscem, w którym się znalazłaś – tuż obok rubinowowłosej dziewczyny, jakby z nikąd, pojawił się chłopak. Zagadnął po angielsku mając nadzieję, że go zrozumie. Ona natomiast pogrążona we własnych myślach, zajęta zimnym, bursztynowym napojem, zdawała się nie zwrócić na niego najmniejszej uwagi.
– Na rozmowną też nie wyglądasz – dodał po chwili – A sądząc po minie z chęcią byś się stąd ulotniła. Więc co cię tu trzyma?
– Zależy, z której strony by na to spojrzeć – odezwała się w końcu po kilkudziesięciu sekundach milczenia – Powody są co najmniej dwa i oba zaczynają się od słowa zaproszenie – zdziwiło go to, jak płynnie dziewczyna posługuje się niemieckim.
– Aktualnie to chyba nie powinno być ważne, prawda? Powinnaś się cieszyć, że tu jesteś i korzystać – odparł już w swoim ojczystym języku, dziwiąc się skąd rubinowo włosa mogła wiedzieć, że w tym właśnie języku mówi.
Dziewczyna odwróciła twarz w kierunku rozmówcy, ale dostrzegła jedynie jego profil. Chłopak spoglądał właśnie na parkiet. W jej stronę odwrócił się kilka sekund później, a widząc na jej twarzy niepewność, lekko się uśmiechnął.
– W końcu się do mnie odezwałaś, a już myślałem, że będę musiał użyć drastyczniejszych metod – blondyn spojrzał na nią tajemniczo.
Dopiero teraz, kiedy siedzieli twarzą w twarz, mógł się jej dokładniej przyjrzeć. Półdługie, niemal czerwone włosy swobodnie opadały na policzki, a grzywka zaczesana na bok zasłaniała część czoła.
Patrząc jedynie na jej strój i fryzurę można było stwierdzić, że jest osobą energiczną i pewną siebie.
Jej oczy, ich kolor i wyraz, kontrastowały z wizerunkiem, nadając mu tajemniczości. Szarość jej tęczówek miała w sobie coś hipnotyzującego.
– Jakich znowu metod? – zapytała niby od niechcenia, starając się przy tym zachowywać tak, jakby nie wiedziała z kim rozmawia, choć w rzeczywistości było zupełnie na odwrót.
– Powiedziałbym ci, ale wtedy nie będę mógł ich wykorzystać następnym razem.
– A myślisz, że będzie następny raz? Nie zadaję się z byle kim – posłała mu pytające spojrzenie, próbowała go podpuścić. Nie miała pojęcia dlaczego siedzi tu z nią i usiłuje nawiązać rozmowę. Czyżby showbiznes aż tak bardzo ich przeżarł, że wszyscy zachowują się tak samo? Czyżby to właśnie ona miała być jego następną „ofiarą”?
– Dobrze wiesz, że nie jestem byle kim. A następnego razu nie będzie? – uniósł znacząco brwi.
– Daj sobie spokój! – ton jej głosu diametralnie się zmienił – Nie jestem twoją fanką, na mnie te bajery nie działają! – niemal warknęła złowrogo. Odstawiła pustą szklankę po piwie, wstała i mówiąc jedno słowo zamierzała odejść.
– Adieu – przez kilka sekund blondwłosy chłopak widział jedynie jej oddalające się plecy, poniżej łopatek przykryte materiałem czarnego gorsetu zdobionego cieniutkimi, białymi prążkami.
– A jednak… – westchnął ruszając za nią – Zaczekaj – złapał ją za rękę, kiedy była w połowie parkietu.
– Czego znowu?
– Zawsze jesteś taka ostra dla nowych znajomych?
– Po pierwsze, nie jesteś moim znajomym. Po drugie, co cię to do cholery obchodzi?
– No tak… Więc może zacznijmy inaczej. Gustav Schäfer – wyciągnął rękę w jej kierunku. Spojrzała na niego krytycznie, nie mając zamiaru jej uścisnąć. Skrzyżowała ręce na piersi i czekała na dalszy rozwój wypadków.
autorka: Yuna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz